* * *
Na dworze leje, ale to idealna pogoda na przyjemną muzykę i naukę języka włoskiego, mojego ulubionego.
Kubek kawy, pyszna drożdżówka i włoski alfabet od A do Z, w którym nie ma J, K i W.
Do tego aparat za plecami, leniuchujący na miękkim kocu okrywającym moje łóżko. Przecież zawsze może się przydać, dziś jest mój w stu procentach.
* słowo na żółto - Cicogna, zna u mnie w domu chyba każdy. Znaczy Bocian :)
Czyta się "Czikonia". Parę ładnych lat temu, pewien Pan Giorgio zachwycał się nimi
na pięknej Lubelszczyźnie :)
Macie jakiś pomysł na piątkowy poranek?
Czwartki zdecydowanie będą u mnie włoskie :)
Trzymajcie się parasoli !
CIAO!
nnatss.