Każdy
może mieć zły dzień. I mi się zdarza. Choć nie mam skłonności do dzielenia się
tym ze światem. No, może czasem. Dni, w których „stajemy lewą nogą” też są w
życiu potrzebne. Uczą nas. Uczą cierpliwości.
To od nas zależy ile damy sobie
czasu na pogodzenie się z pewnymi sprawami i to od nas zależy ile razy będziemy
zrzucać całą winę na drugą osobę. Czasem czuję się jak pewien muzyk, który w
swoim klipie zostaje oblewany białą i czerwoną farbą. Lubimy wyżywać się na
innych, kiedy mamy problemy. Ja, te swoje, zamieniłabym na słoik pełen
landrynek z przeważaniem białych,
marcepanowych.
Będziemy nadciągać jak burze z piorunami i robić
wszystko, by jednak ktoś nam odpowiedział „dobra, masz rację, przepraszam”. I będziemy próbować do skutku obudzić spokój i
wzywać dobre wróżki, żeby nam w tym pomogły.
Bądźmy dla siebie dobrzy.