Kilkudniowy pobyt na Słowacji i Węgrzech pozwolił mi rozwinąć się pod kilkoma względami.
Mimo wszystko, to był dobry krok. Nikt nie zabierze mi tych widoków i zapachów kwitnących drzew i kwiatów.
Zapamiętam osiedla mieszkaniowe z wieżowcami znajdujące się pod samymi górami, bogatą florę i faunę, mieszkania jaskiniowe, Eger oraz Gemerską Horkę... pełną karaluchów.
Cieszy mnie fakt, iż jestem wrażliwa na przyrodę.
Majówkę spędzę z pracą licencjacką i litrami kawy. Aparat będzie leżał obok i kusił.
Wykorzystam go już w połowie maja, a przez to będę miała ścierpniętą rękę. Wyjazd na Sycylię będzie jednym z najlepszych w moim życiu i [mam nadzieję] nieostatnim. Trzymam mocno kciuki, żeby udało mi się zobaczyć największą wyspę Włoch
i powrócić do Domu z pięknymi wspomnieniami.
A tym czasem, Słowacja i Węgry :
Gratuluję dojścia do końca.
Ściskam,
nnatss.!
Cóż za piękności!! Jednak przeżyłaś i było warto. ;* Jestem pod wrażeniem, jak zawsze poszło świetnie. :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Tak magicznie oddają klimat tamtego miejsca :-)
OdpowiedzUsuńCo do majówki to trzymam kciuki aby nie była zbyt męcząca, a aparat niech grzecznie czeka na swoją kolej :-)
Pozdrawiam!
Wegry jeszcze przede mna, Slowacje lubie. Czasem jeździmy z P. pod granicę (tam nocujemy) a w dzień korzystamy z uroków Slowacji ;)
OdpowiedzUsuń